"Wyrwana z piekła” opowiada o niezwykle dramatycznych losach Kaszubki z Borowego Młyna, najładniejszej dziewczyny we wsi, która w czasie wojny wyszła za mąż za Niemca, żołnierza Wehrmachtu. Gdy zbliżał się front, uciekła do Gdyni i skryła się u krewnych. Została jednak ujęta przez Rosjan i jako branka – zdobyczna dziewczyna – przemierzyła, na tyłach frontu, cały szlak do Berlina, a gdy wracała pociągiem do domu porwano ją po raz drugi i wywieziono w głąb Rosji. Dopiero po ponad pół wieku wróciła do rodzinnej miejscowości. Na tle tej szokującej historii, którą napisało życie, książka „Wyrwana z piekła” traktuje o faktach, które długo ukrywane są wciąż niedostatecznie znane: o wyczynach Sowietów wyzwalających w 1945 roku Pomorze – gwałtach, grabieżach, mordach, zsyłkach. Jednostkowy los, chociaż wyjątkowo dramatyczny, uosabia tu w znacznej mierze los zbiorowy.
Wstrząsające świadectwo kobiety, której udało się uciec z piekła rozpętanego przez islamskich fundamentalistów. Talibowie nie mają skrupułów. Swój islamski radykalizm wprowadzają bezlitośnie i krwawo. Terroryzowani przez nich ludzie, by przeżyć, chwytają się tego, co z pozoru wydaje się zupełnie niezrozumiałe. Nilofar Ayoubi do trzynastego roku życia wychowywała się jako chłopiec. Dzięki temu mogła się uczyć i wychodzić na ulice, ale gdyby talibowie poznali jej sekret, prawdopodobnie od razu by ją zabili. Nieraz groziła jej śmierć z ich rąk. Kiedy po dwudziestu latach budowania wolności talibowie znowu przejęli kraj, Nilofar i jej mąż znaleźli się na liście osób do zabicia i musieli uciekać. Udało się. Dzięki temu może świadczyć o zbrodniach terrorystów, którzy znowu rządzą Afganistanem… o okrutnym prawie, publicznych egzekucjach, uprawach opium, zmuszaniu małych chłopców do prostytucji i o tym, że kobiety w jej kraju zostały ostatnimi na placu boju w walce z fundamentalistami. Nilofar Ayoubi jest pierwszą z bohaterek książek Marcina Margielewskiego, która zgodziła się pokazać swoją twarz na okładce i wystąpić pod swoim prawdziwym nazwiskiem. Mimo prób zamachów na jej życie chce stawić czoło ludziom terroryzującym jej kraj. [empik.com].
Czy ukryty skarb nazistów mogło uratować upadający PRL? Jak komuniści rozpętali trwającą do dziś gorączkę złota. Prawdziwa historia złotego pociągu. W Polsce Ludowej żyje się biednie. Mimo szumnych haseł w kraju brakuje dosłownie wszystkiego. Marzenie o pozostawionych w ukryciu nazistowskich skarbach rozpala wszystkich. W ręce bezpieki wpada Niemiec, który po wojnie zdecydował się zostać na Dolnym Śląsku. Zeznaje, że w ostatnich tygodniach walk brał udział w ukryciu niewyobrażalnego skarbu - kilkudziesięciu ton złota pochodzącego z wrocławskiego skarbca. Marzenie o odnalezieniu kosztowności może się ziścić. Gorączka złota opanowuje najwyższe szczeble władzy. Jaruzelski i Kiszczak wierzą, że odnajdując zaginiony skarb, zdołają uratować zadłużony kraj i utrzymać komunizm. Co udało się komunistom odnaleźć, a co przeleciało im przez ręce? Co stało się z depozytami banków jednej z najważniejszych prowincji III Rzeszy? I czy legenda o złotym pociągu jest prawdziwa? Znany dziennikarz Tomasz Bonek przeprowadza reporterskie śledztwo, w którym szuka odpowiedzi na pytanie, gdzie jest legendarne złoto banków Breslau oraz opisuje historie szaleństw, oszustw i największych afer Polski Ludowej. [nota wydawcy].
Saudyjscy mężowie decydują o losie swoich żon, a narzędziem ich władzy często stają się dzieci. Poruszająca historia kobiety, która straciła prawo do opieki nad swoimi dziećmi, a losu jednego z nich nigdy nie poznała…
Z materii przeżyć, nagromadzonych w trakcie trwającej wiele miesięcy i liczącej tysiące kilometrów rowerowej wyprawy z Patagonii na Alaskę, autor maluje słowem pojedyncze, pozornie banalne i niewiele znaczące obrazy - porysowany blat stołu, mężczyznę sprzedającego plecaki, porzuconą paczkę chipsów, odpoczynek pod sklepem, spotkanie z miejscowym wykidajłą, zalany aparat fotograficzny czy wizytę w domu zamieszkanym przez rudą kotkę.
Owe opisy stają się osnową fabularnej opowieści o wypełnionej zaistnieniami drodze, która - choć przebyta w realnie istniejącym świecie - prowadzi czytelnika poza empiryczną rzeczywistość, do krainy wewnętrznych przeżyć, gdzie czas i przestrzeń tracą na znaczeniu, wydarzenia niezauważalnie się zapętlają, fakty zlewają się z baśniami, a opisywana historia balansuje na krawędzi snu, stanowiącego w tej utkanej z marzeń opowieści niezwykle sugestywną metaforę każdego ludzkiego życia.
"- Lubisz bajki?" - ni stąd, ni zowąd padło pytanie, na które odpowiedziałbym twierdząco nawet wtedy, gdyby było inaczej. Siedziałem przy stole naprzeciwko dopiero co poznanego mężczyzny i wsłuchując się w jego słowa, trwałem w ogarniającym mnie poczuciu beztroskiego rozleniwienia. Było mi dobrze. Może powinienem dodać, że czułem się szczęśliwy, choć w tamtym momencie nie do końca zdawałem sobie z tego sprawę. Natknęliśmy się z Elvisem na siebie przypadkiem, zderzyliśmy się jak dwa atomy w chaosie wszechświata, a jednak w jakimś sensie to spotkanie było szczególne, wyjątkowe, wypełnione otwartością, niemal świąteczne, przy tym doskonale umocowane w zgodnej symbiozie braku oczekiwań i pozbawionych jakiegokolwiek wartościowania myśli.
Mężczyzna mówił, ja słuchałem. Nic więcej. Znajdowałem się w bezpiecznym, nacechowanym tymczasowością miejscu i bardzo możliwe, że to właśnie ta ulotność, świadomość niepowtarzalności naszego zaistnienia w jednej przestrzeni, miejscu i czasie, stworzyła pewną intymną, niewidzialną więź i nadbudowała uważność w stosunku do wszystkiego, co działo się wokół mnie i co odczuwałem w sobie, a ja sam, jakby przy pomocy magicznej różdżki, przekształciłem się w rezonansowe pudło dla wypowiadanych w obcym języku słów, bajkowej opowieści o zaklętej w hamaku miłości.
fragment książki
"W tej zachwycającej onirycznej podróży przez obie Ameryki granice państw są niewyraźne. Podobnie jak mijane miasteczka czy pustynie. Tylko ludzie są rzeczywiści. Za ich pomocą Piotr Strzeżysz rysuje obraz tej części świata, a że ma niezwykłą zdolność i szczęście do spotykania barwnych osobowości, ta książka stała się zmysłową opowieścią o życiu".
Konrad Piskała, fotograf, dziennikarz
"Wśród długodystansowych rowerzystów Piotr Strzeżysz zajmuje miejsce osobne. Podczas podróży balansuje pomiędzy celebrowaniem samotności a kosztowaniem bliskości drugiego człowieka. Raz raduje go podarowany talerz naleśników, innym razem odpoczywa od świata za cienkimi ścianami namiotu. Dołącz do niego w rytmie niespiesznej uważności".
Paweł Drozd, autor audycji Świat z lotu Drozda w Trójce
"Jeżdżę, aby jeździć. A reszta to tylko dodatki. Do szczęścia, pisze autor. A posmak tego spełnienia mamy w jego opowieściach o rowerowej podróży po Amerykach. Spełnienia, a raczej spełniania się czegoś jednocześnie bardzo prozaicznego (jak szukanie miejsca do spania, trudy rowerowej podróży, brud), konkretnego (w odkrywaniu specyfiki poznawanych miejsc) i wyjątkowego (w spotkaniach z ludźmi, ze zwierzętami, z chwilami, z własnymi myślami). Narratora tych opowieści wyróżnia czuła, prostoduszna, ale nie bezmyślna otwartość na świat i ludzi – nie tylko na istnienie, ale także na za..."
dr hab. Dorota Kozicka, historyczka, krytyczka literacka
Wielki Buk: Liryczne wspomnienie drogi
PIOTR STRZEŻYSZ - SPOTKANIA BEZ GRANIC w ramach 20 urodzin wydawnictwa Bezdroża #20stkaBezdroży
Tuż po tragedii 10 kwietnia 2010 roku, pierwszym oficjalnie do publicznej wiadomości podanym czasem, w którym miała wydarzyć się katastrofa, była godzina 8:56. Tak określony moment zdarzenia funkcjonował w świadomości społecznej przez prawie dwa tygodnie. Dopiero 23 kwietnia 2010 “czas katastrofy” skorygowano. I to o ... kwadrans do tyłu. Do 8:41. Dlaczego tak precyzyjnie podany termin musiano sprostować aż o piętnaście minut? I dlaczego zrobiono to dopiero po 13 dniach? Czyżby samolot rozbił się w niedostępnych górach, na całkowitym odludziu, podczas śnieżnej burzy i ekipy ratunkowe potrzebowały aż dwóch tygodni żeby do niego dotrzeć? Dlaczego konieczny był aż tak długi czas, aby ustalić moment wydarzenia? I na ile ten nowy jest wiarygodny? Rozmija się on przecież z relacjami licznych świadków, którzy podają, że katastrofa polskiego samolotu wydarzyła się w Smoleńsku o godzinie 8:00? Czy poznaliśmy rzeczywiste godziny wszystkich tamtych wydarzeń? Wiele wskazuje na to, że jednak nie. A jeśli nie, to czy możemy znać ich rzeczywisty przebieg? Na wszystkie te pytania stara się odpowiedź książka “Zatarty ślad” Romana Misiewicza prezentującego nam niezwykłą propozycję odczytania tamtych wydarzeń. Odczytania ich zupełnie na nowo. Jej autor pozwala nam prześledzić, niemal minuta po minucie poranek tamtego pamiętnego dnia. Nakreśla, jeśli nie cały, to przynajmniej zasadniczy fragment tamtej rzeczywistości.
Ci, których kolorowy pociąg z napisem „transformacja” powiózł wesoło daleko w przód, nie są w stanie po prawie trzech dekadach zrozumieć, że ta sama zmiana zostawiła daleko w tyle setki tysięcy czy miliony ludzi, z większych i małych ośrodków. Nikogo z beneficjentów sytuacji nie interesowały losy pana Heńka z prywatyzowanej huty, pani Marioli z niepotrzebnego nagle osiedlowego magla czy pana Zdzisława z zamykanej odlewni. Po co, skoro kolorowy pociąg pędził przed siebie w stronę Europy, a żeby z niego nie wypaść, trzeba było mocno trzymać się na zakrętach? Trudno odwracać się w pędzie.
Plan Balcerowicza był wyrokiem śmierci dla mniejszych ośrodków. Życie, które od przedwojnia toczyło się wokół kopalni, huty, odlewni czy wytwórni, kilka razy zamigotało i przygasło. Z ust do ust powtarzano mantrę – sprzedać, sprzedać, najlepiej z zyskiem. Czyim? Na pewno nie tych, o których jest ta historia.
Magdalena Okraska opisuje Zagłębie Dąbrowskie – wyludnione po likwidacji fabryk miasta, ruiny zakładów, zdewastowane centra i opuszczonych ludzi. Na ziemi jałowej, niczyjej, gdzieś pomiędzy Śląskiem a Małopolską.
Monografia Zjawiska propagandy i manipulacji w prasie, telewizji, radiu i Internecie jest zbiorem tekstów uczestników konferencji, którzy omawiali tematy związane m.in. z manipulacją wizerunkiem, prozodycznością operatorów oraz przekazywaniem informacji na portalach społecznościowych. Publikacja ma na celu zwrócenie uwagi na pogłębiającą się utratę zaufania wobec mediów masowych ze względu na działania o charakterze manipulacyjnym, a także problem doszukiwania się sedna prawdy w świecie fake newsów.
*
Prezentowana pozycja wydawnicza ma oryginalny charakter. Jest przykładem nowatorskiego, interesującego ujęcia problemu, istotnie pogłębia naukową perspektywę oglądu zjawiska.
Z recenzji dr. hab. Arkadiusza Dudziaka, prof. UWM
Deklarowanym przez redaktorów i autorów celem publikacji jest ukazanie różnych odmian działalności medialnej z wykorzystywaniem technik perswazyjnych oraz manipulacyjnych […]. Cel ten został dobrze zrealizowany przez młodych badaczy w siedmiu artykułach, składających się na całość tomu, co odnotowuję z satysfakcją. W mojej opinii książka może zainteresować czytelników oraz zachęcić do podejmowania dalszych badań.
„Ludzie o miedzianym czole, utożsamiający milicję z władzą, postanowili poświęcić prawdę dla swoich doraźnych korzyści, skompromitować wymiar sprawiedliwości w Polsce cynicznymi manipulacjami, które będą kiedyś książkowym przykładem niesprawiedliwości” – to słowa matki Grzegorza Przemyka, świeżo upieczonego maturzysty, który w maju 1983 roku został śmiertelnie pobity przez milicję. W czasie śledztwa i rozprawy władze PRL za wszelką ceną starały się odwrócić uwagę od milicjantów, próbując przerzucić odpowiedzialność na sanitariuszy i lekarzy. Cezary Łazarewicz szczegółowo opisuje historię Grzegorza Przemyka – od zatrzymania na placu Zamkowym po wydarzenia, które nastąpiły później. Pokazuje cynizm władz komunistycznych, zacierających ślady zbrodni, a także bezsilność władz III RP, którym nie udało się znaleźć i ukarać winnych. W opowieść o Przemyku autor wplata historie jego rodziców – poetki Barbary Sadowskiej i ojca Leopolda, przyjaciół, świadków jego pobicia czy sanitariuszy, niesłusznie oskarżanych o zabójstwo. Jednocześnie odkrywa kulisy działań władz i wpływ, jaki na tuszowanie sprawy wywarli między innymi Wojciech Jaruzelski, Czesław Kiszczak czy Jerzy Urban. To jedna z najgłośniejszych zbrodni lat osiemdziesiątych w PRL. W pogrzebie Przemyka wzięło udział kilkadziesiąt tysięcy ludzi, którzy z podniesionymi w znaku wiktorii dłońmi, w całkowitym milczeniu odprowadzali trumnę na Powązki. To również zbrodnia, która nie doczekała się sprawiedliwego wyroku
Blisko 1200 kobiet i mężczyzn zabitych pod gruzami Rana Plaza. Spalona szwalnia w Ashulii, w której pewnego wieczoru zamknięto pracowników na wyższych piętrach, by z płonącego budynku wynieść najpierw zawartość magazynu na parterze. Oburzające. Ale na miano skandalu zasługuje dopiero to, że za spodnie czy sukienkę, które w Bangladeszu uszyto za 10 zł, w polskim centrum handlowym musisz zapłacić dziesięć-piętnaście razy więcej. Marek Rabij, dziennikarz działu gospodarczego tygodnika „Newsweek Polska” w maju 2013 roku - tuż po zawaleniu się Rana Plaza - pojechał do Dhaki poznać z bliska warunki, w jakich produkuje się w Bangladeszu ubrania dla polskich i zagranicznych marek.
Ruszając na wyprawy w Himalaje i Karakorum godzili się na wyrzeczenia, zimno, głód, chorobę wysokościową, ale przecież nikt z nich nie myślał o ostatecznym. O tym, że zapuszczając się w strefę śmierci, może już z niej nie wróci. Niebosiężne szczyty - wśród nich Lhotse, K2, Annapurna Południowa, Broad Peak. Niezwykli ludzie - jak Stanisław Latałło, Andrzej Bieluń, Barbara Kozłowska czy Łukasz Chrzanowski. Los splótł ich ze sobą - człowieka i górę - na zawsze. Jaka była ta ostatnia wspinaczka? Co sprawiło, że zdobywając szczyt, przekroczyli kruchą granicę między wyzwaniem a ryzykiem? Wysokogórskie wyprawy i próba drobiazgowego odtworzenia tych decydujących chwil. Historie złożone z wielu puzzli, wyczytane z prasy, książek, raportów, wyniesione ze spotkań i rozmów. By je ocalić w pamięci. Nie zapomnieć. Nie tylko o tych, którzy znaleźli się po drugiej stronie grani, ale też o ich partnerach i ratownikach - jakże często narażających własne życie. Opowieść o granicach ryzyka, odwadze i poświęceniu. O emocjach związanych z pasją wspinania będących zapłatą, rozgrzeszeniem i powodem, dla którego zapomina się o trudnościach, by znów wyruszyć w góry, na szczyt. Rachela Berkowska pośród rodzin, najbliższych i członków tragicznych wypraw szuka odpowiedzi na pytania, które pozostają tajemnicą gór.